„AlkoPOLizm” w kulawym systemie. „Powrót do tamtych dni”
calendar 02 gru 2021 19:57

„AlkoPOLizm” w kulawym systemie. „Powrót do tamtych dni”

– Scenariusz napisałem dziesięć lat temu. Bałem się zrobić ten film, bo czułem, że jak zacznę, to mój ojciec umrze – wyznaje Konrad Aksinowicz, twórca filmu „Powrót do tamtych dni”, którego pokaz premierowy odbędzie się 7 grudnia w Dolnośląskim Centrum Filmowym. Przed projekcją zaplanowane jest także spotkanie z reżyserem oraz aktorami – Maciejem Stuhrem i Teodorem Koziarem.

Na naszym podwórku – polskiej kinematografii – jest już trochę filmów (tj. „Pod Mocnym Aniołem” czy „Wszyscy jesteśmy Chrystusami”) przedstawiających „alkoPOLowy”, pijacki sznyt uzależnionego Polaka. Problem ten poruszy tym razem koprodukcja DCF-u, która do regularnego repertuaru kin wejdzie 10 grudnia. Zdjęcia do filmu, mającego być też trochę kinem terapeutycznym, powstały w całości we Wrocławiu.

Fabuła rysuje przed nami świat czternastoletniego Tomka (debiutujący na dużym ekranie Teodor Koziar), który wraz z matką (Weronika Książkiewicz) mieszka na jednym z wrocławskich osiedli. Podobnie jak wielu rówieśników, chłopiec wychowuje się bez ojca, który wyemigrował do USA. Pewnego dnia jednak Alek (Maciej Stuhr) nieoczekiwanie staje w progu rodzinnego mieszkania. Wraz z nim w życiu Tomka pojawiają się: kolorowy telewizor, klocki Lego, buty Nike i wymarzony magnetowid. Szczęście Malinowskich nie trwa jednak długo, bo wraz z powrotem Alka odżywają dawne problemy.

Historia (niejednego) osiedla

Jest początek złotych lat dziewięćdziesiątych, których sentyment objawia się pod postacią miłości w smaku gumy balonowej, szacunku kolegów zdobywanego kolekcją klocków i wyobraźni Polaków, które rozpalały kultowe VHS-owe hity. Właśnie te realia są tłem dla poruszającej i opartej na prawdziwych wspomnieniach historii o rodzinie, dorastaniu i ciemnych stronach każdego z nas. Reżyser i scenarzysta – Konrad Aksinowicz – dedykuje swój film ojcu, który kiedyś wyjechał do Kanady w nadziei na lepsze jutro. – Plan był taki, że do niego dołączymy. Wrócił po roku i choć przekonywał, że występował w teatrze polonijnym, widziałem zdjęcia, tylko kiedy sprzątał. Jemu jako inteligentowi trudno było się w tym odnaleźć – opowiada Aksinowicz. 

Twórca dodaje, że zależało mu, by zdjęcia powstały w miejscu, w którym się wychował, czyli na wrocławskim Szczepinie. – Kręciłem go na moim podwórku. Mieszkanie zrobione jest niemal jeden do jednego, znajduje się w nim wiele moich pamiątek. Napisałem do wszystkich moich znajomych z podwórka, których nie widziałem trzydzieści lat. Spotkanie po latach i możliwość wzięcia udziału w filmie to była dla nich duża frajda, zwłaszcza że wiele z nich widziało się pierwszy raz od czasów dzieciństwa – opowiada reżyser.

Film w pierwotnej wersji miał trwać aż 3 godziny, lecz scenariusz został mocno skrócony, po czym dostał trzecią nagrodę w konkursie scenariuszowym Script Pro. Twórca przyznaje, że bał się rozpoczęcia pracy nad tą produkcją, która stała się jego trzecim filmem – obawiał się, że jak zacznie, to jego ojciec umrze. – Czułem, że świat jest tak skonstruowany, że kiedy wezmę się za rozgrzebywanie tak poważnych rzeczy, wywołam całą lawinę zdarzeń – wyznaje Aksinowicz, wcześniej oznajmiając, że film będzie również ważny dla osób, które przeżyły podobne doświadczenia jak on.

– Z kolei tym, którzy mieszkają z osobami DDA [Dorosłe Dzieci Alkoholików – przyp. red.], a nie potrafiły rozpoznać pewnych zachowań, może udzieli on odpowiedzi na kilka pytań. Chciałbym, żeby osoby współuzależnione zdały sobie sprawę, że mogą coś zmienić, powiedzieć stop, a nawet odejść. Alkoholik, z uwagi na chorobę, często nie może nic zrobić, ale inni już tak. Myślę, że „Powrót do tamtych dni” może być początkiem terapii dla osób, które w ogóle boją się tego słowa – mówi scenarzysta. – Czuję, że nie muszę niczego przed nikim ukrywać. Ten film to trochę taki mój coming out.

Rola, na jaką czekał od dawna

Maciej Stuhr w jednym z wywiadów powiedział, że na rolę, jaką przyszło mu zagrać w „Powrocie do tamtych dni”, czekał wiele lat, a może nawet i całe życie. – O ile w przypadku teatru miałem ogromne szczęście spotkać na swojej drodze artystów oraz repertuar nie tylko wykorzystujący moje umiejętności, ale też je rozwijający, tak w kinie, gdzie pracuję dłużej i częściej, cały czas miałem poczucie, że mogę więcej. Czułem, że nie trafiłem jeszcze na taką rolę, która wykorzystywałaby szersze spektrum moich możliwości i to, w jaki sposób chciałbym w kinie zaistnieć. Myślę, że właśnie tę szansę dał mi Konrad Aksinowicz w „Powrocie do tamtych dni” – przyznaje aktor.

Dla Alka – którego zagrał Maciej Stuhr – na ekranie amerykański sen okazuje się wyjątkowo gorzki, bo nagle inteligent zamiast pracą w radiu zajmuje się sprzątaniem. Artysta odgrywający główną rolę komentuje, że w filmie dobrze sportretowana jest część polskiej rzeczywistości związana z podróżami za chlebem i zawiedzionymi ambicjami, upokorzeniami z tym związanymi. – To nie pomogło w chorobie mojego bohatera, a raczej pogłębiło stan jego frustracji. Dobrze pamiętam ten blichtr Zachodu i marzenia, byśmy mogli dołączyć do grona bardziej rozwiniętych krajów. Pierwsze podróże na Zachód, zachłyśnięcie się wyglądem puszki coca-coli, pełnymi półkami w sklepach. Wywarło to na nas jakieś piętno i ta chęć dołączenia do zachodniego świata w jakimś sensie jest w nas do dziś. Mam wrażenie, że dla mojego pokolenia szokiem jest to, co się dzieje obecnie w Polsce – opowiada Maciej Stuhr. – Przecież tak bardzo chcieliśmy tego smaku życia, dołączenia do Unii Europejskiej, zbliżenia się z Ameryką. A teraz zaczynamy się od tego zachodniego wzorca oddalać i trudno się z tym pogodzić. Wydawało się, że to już jest w zasięgu ręki, a teraz nie za bardzo wiemy, co o tym wszystkim myśleć.

Apel do polskich twórców filmowych

Grająca mamę Tomka i żonę Alka, Weronika Książkiewicz, przyznaje, że po pierwszym czytaniu scenariusza tekst nią bardzo wstrząsnął. – Ta rola była dla mnie dużym przeżyciem. Cały czas z tyłu głowy miałam tego chłopca, który jest zupełnie sam, a w dodatku jego matka, nie mogąc sobie poradzić, obarcza go sytuacjami związanymi z problemem alkoholowym ojca – mówi aktorka.

Książkiewicz zwraca także uwagę na bycie zaszufladkowaną, z powodu grania głównie w komediach romantycznych. – Chciałabym jednak zaapelować do reżyserów czy reżyserów castingów, by dawać szansę i poświęcić choćby chwilę na spotkanie czy zdjęcia próbne aktorom kojarzonym z komediami, bo oni wcale nie są gorsi. Role komediowe w kinie, telewizji czy teatrze są równie trudne i trzeba mieć taki sam warsztat jak w przypadku kreacji dramatycznych. Czasem wystarczy dać nam parę minut i pokażemy, że też potrafimy inaczej, bo kończyliśmy te same szkoły. Warto dać szansę i nie obsadzać kierując się pewnym schematem – wyznaje Weronika Książkiewicz.

Fakt, że aktorka jest matką także w prawdziwym życiu, uruchamiał dodatkowe emocje podczas odgrywania roli matki Tomka. – Niesamowitym doświadczeniem było dla mnie  to, że mogłam spotkać pierwowzór swojej bohaterki, czyli mamę Konrada. Pierwszy raz w mojej dotychczasowej pracy miałam taką możliwość – opowiada Książkiewicz. – Postać, którą widzimy na ekranie nie jest jej wiernym odtworzeniem, ale sam fakt spotkań, rozmów pozwolił mi lepiej tę postać zbudować, a przede wszystkim ją zrozumieć.

Uzależnienie jest chorobą. Dziurawy system pomocy w Polsce

W filmie „Powrót do tamtych dni” problem alkoholowy ojca odbija się na jego żonie i synu. Komuś może się wydawać, że alkohol jest problemem tylko nadużywającej go osoby. Jednak to, w jaki sposób osoba pijąca funkcjonuje w domu, destrukcyjnie wpływa na wszystkich członków rodziny. To ciągłe poczucie niepewności i braku wpływu na swoje życie, chroniczny stres, a także wstyd – tłumaczy Robert Frączek z Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA). Dodaje też, że w filmie mieliśmy dobry przykład jednej z ról, jaką dzieci często przyjmują w rodzinach z problemem alkoholowym, czyli tak zwanego bohatera rodziny. – Takie dziecko bierze na siebie do pewnego stopnia odpowiedzialność, próbuje opiekować się drugim rodzicem, łagodzić spory, staje pomiędzy rodzicami w obliczu awantury. Bardzo często bierze ono na siebie emocjonalnie zbyt wiele – uzupełnia Frączek.

– Te dzieci [alkoholików – przyp. red.] nie doświadczają dojrzałej rodzicielskiej miłości. Dziecko ma wbudowany w sobie mechanizm, bazujący na tym, że w pierwszej kolejności obwinia siebie o zło, które spotyka je ze strony rodzica. Myśli, że skoro rodzice źle go traktują, to znaczy, że samo jest złe. Przez to, że dzieci czują się winne, odczuwają głęboki wstyd i na przykład nie ujawniają niczego w szkole. Mają też silne normy, które każą im chronić wizerunek rodziny. Niestety rodziny te często nie szukają pomocy z zewnątrz – dodaje Joanna Lisota z Działu do Spraw Rodziny i Młodzieży, PARPA. 

Edukatorka oznajmia jasno, że w rodzinie z problemem alkoholowym wszyscy są ofiarami, lecz dzieci są na pewno bardziej bezbronne, nie mają żadnego pola manewru – „wchodzą w ten chory układ siłą rzeczy”. – Osoby dorosłe też są jednak ofiarami i są chore. Mówimy o chorobie alkoholowej, w której w porównaniu z innymi przypadłościami, mamy bardzo okrojony zakres wolności. Osoba, która na coś cierpi, ale jest zdrowa emocjonalnie, łatwiej zdecyduje się na leczenie. W przypadku choroby alkoholowej ludzie są tak zniewoleni przez nałóg, że często nie są w stanie podjąć takiej decyzji.

Gdzie więc dzieci z takich rodzin mogą szukać pomocy? Dedykowane są im świetlice środowiskowe, socjoterapeutyczne czy opiekuńczo-wychowawcze lub ośrodki pomocy rodzinie. – Problem jednak w tym – wskazuje Joanna Lisota – że dorośli często nie chcą pomocy. Niestety, niewielki procent dzieci z rodzin z problemem alkoholowym trafia do świetlic lub jest objętych inną formą pomocy psychologicznej. Pojawiają się pytania: jak odszukać te rodziny, jak do nich dotrzeć i je przekonać, by się otworzyły. System jest kulawy. Czasem gwarantuje pomoc materialną, na zasadzie dofinansowania posiłków, potrzeb edukacyjnych czy kolonii, ale nie jest to głębsza psychologiczna pomoc, która pozwoliłaby uzdrowić relacje w rodzinie.

Robert Frączek uzupełnia, że właśnie takiej głębszej pomocy większość tych dzieci potrzebuje. – System zbudowany jest tak, że pieniądze na tego typu działania są w samorządach lokalnych. Każda gmina z opłat, które pobiera za wydawanie zezwoleń na sprzedaż alkoholu, zachowuje pewien procent w budżecie tylko i wyłącznie na profilaktykę i rozwiązywanie problemów alkoholowych. […] Część gmin wydaje te pieniądze raz do roku na kolonie, tłumacząc, że takie dwa tygodnie latem to odskocznia od realiów domowych. To jednak za mało. Świetnie, że dziecko ma taką możliwość, ale najważniejsza jest całoroczna pomoc psychologiczna – stwierdza specjalista.

Copyright (c) Kacper Bednarz 2021

Kacper

Bednarz

obrazek 0 komentarzy

Książkowe targi i nominacje do nagród edytorskich

Niedługo kolejna edycja Wrocławskich Targów Dobrych Książek, a wraz z nimi finał nagród edytorskich – Pióro Fredry, przyznawane za najlepiej wydaną książkę dla dorosłych oraz Dobre Strony, za najpiękniejszą e...

0 komentarzy opublikowany 2 lata temu

Filmowcy Z FOSY

Pierwszy raz pokazali autorskie filmy przed pełną publiką, a teraz zapraszają za kamerę. Klub Realizatorów Filmowych FOSA przedstawił swoje dzieła oraz osoby, bez których by ich nie było.

98 komentarzy opublikowany 2 lata temu
Tylko kwiaty przeżyją - wystawa

Już nie kochankowie, „tylko kwiaty przeżyją”

Wystawa Pawła Czekańskiego w galerii Exit przywołuje na myśl nadchodzącą katastrofę lub nawet tę, z którą mamy do czynienia już teraz. Czy mogliśmy jej uniknąć? Co doprowadziło do takiego stanu? Na „Tylko kwi...

0 komentarzy opublikowany 2 lata temu

Jak (legalnie) zostać artystą ulicznym?

Kamil Wardęga - 20 maj 2022

Chodząc po wrocławskim Rynku bardzo często można spotkać lokalnych artystów. Muzycy solowi i zespoły, malarze, rzeźbiarze, “żywe rzeźby”, akrobaci. Ich sztukę może ...

Hender: Kryminał to soczewka społeczeństwa [WYWIAD]

Paulina Kozłowska - 28 gru 2021

Hubert Hender w rozmowie z Bluetram.pl zdradza co takiego jego zdaniem kryją w sobie kryminały, oraz co sprawia, że osobiście tak odnajduje się w tym gatunku. Oczywiście nie ...