Food Not Bombs, czyli jak pomagać potrzebującym

Kartony i pojemniki pełne warzyw, ciągły stukot noży o deski do krojenia, grupka młodych ludzi krzątających się wokół stołu i bulgot dobiegający z garnka pełnego zupy brokułowej. Tak właśnie wygląda wrocławski odłam grupy Food Not Bombs, z którym miałem okazję spędzić czas w ostatnią sobotę.

Food Not Bombs to międzynarodowa akcja, której celem jest przygotowywanie wegańskiego jedzenia z odzyskanej żywności. Wydaje się je wszystkim, którzy tego potrzebują. Na świecie można znaleźć setki kolektywów działających pod tą nazwą; na przykład we Wrocławiu. Nasza lokalna sekcja FNB reklamuje się w następujący sposób:

“800 milionów ludzi na świecie żyje w ciągłym głodzie. Jednocześnie zbrojenia 10 największych militarnych potęg pochłaniają 1,23 biliona USD rocznie. Dodajmy do tego jeszcze, że 1/3 produkowanej żywności jest wyrzucana. Chcąc zaprotestować przeciwko tej niesprawiedliwej polityce. Co tydzień, przez 9 miesięcy w roku, przygotowujemy ciepłe, wegańskie posiłki, którymi wspólnie z każdym chętnym posilamy się przy Dworcu Nadodrze”.

Miałem okazję porozmawiać z dwiema członkiniami wrocławskiego FNB, Barto i Alicją. Opowiedzieli o swojej pracy, sposobach organizacji i o tym, jak pomagają.

Działaczki i działaczy Food Not Bombs można spotkać  w każdą sobotę: od godziny 10 zajmują się przygotowywaniem posiłków w Centrum Reanimacji Kultury przy ulicy Jagiellończyka 10 C/D, a od godziny 15 wydają jedzenie na Dworcu Nadodrze.