Runmageddon, czyli piekło na wrocławskim stadionie

Będzie piekło! - tak anonsowali swoją imprezę organizatorzy Runmageddonu. Zapiekło!

Fajne zdjęcie na Instagrama, zabawa, sprawdzenie siebie, pokonanie przyjaciół,  kabanosy od Tarczyńskiego. Tak odpowiadali uczestnicy wrocławskiego Runmageddona pytani przez Bluetram o powody startu. W morderczym biegu z przeszkodami,  9 kwietnia na Tarczyński Arena, zmagało się blisko 5 tysięcy zawodniczek i zawodników na kilku dystansach.

Po raz pierwszy w życiu pokonałem 2 tysiące schodów – cieszył się Krzysiek. Najpierw wbiegał, później już szedł. Przez to, na zakończenie, efektownie użył rąk i nóg jednocześnie.

Bez wątpienia, najgorsze było na końcu. Po godzinie biegu z przeszkodami trzeba zanurkować w lodowatej wodzie. Później przeczołgać się w błocie pod oponami – relacjonuje na mecie Julka. W szatni niektórzy zawodnicy zostawiają w śmieciowych, niebieskich workach cenną, jeszcze kilka godzin temu odzież i buty, uznając, że żaden proszek tego nie…

Michał i Robert mają dosyć. Pozornie. – Już się zapisaliśmy na majowy Survival Race Wrocław na Morskim Oku.

Będzie piekło! – tak anonsowali swoją imprezę organizatorzy Runmageddonu. No i zapiekło!

Zdjęcie pochodzi ze strony organizatora https://www.runmageddon.pl/